To, co
jeszcze kilka dni temu wydawało się niemożliwe, tak w dniu wczorajszym świat
obiegła sensacyjna wiadomość: Mario Balotelli po 2,5-letniej przygodzie w
Manchesterze City przechodzi do AC Milan.
Nie ma żadnych
negocjacji jeśli chodzi o Mario. Żaden klub nie przedstawił niczego
konkretnego, nie było też żadnych spotkań. To wszystko przypomina opowieści
braci Grimm. Manchester City nie sprzeda Mario Balotellego, nie mają nawet
takiego zamiaru. Szanse na jego odejście są praktycznie zerowe. Mario nie
został również wyceniony przez klub. 37 milionów funtów nie jest prawdziwą ceną.
Właściciele doceniają tego zawodnika i nie chcą go sprzedawać. Balotelli jest
bardzo cichy. Oczywiście nie jest zadowolony z tego, iż nie gra. Na pewno nie
jest jednak zgniłym jabłkiem.
Dokładnie tymi słowami jeszcze tydzień temu agent
krnąbrnego Włocha, Mino Raiola, próbował przekonać nas wszystkich naiwnych, że
miejsce i dalsza kariera „Super Mario” to tylko i wyłącznie niebieska część
Manchesteru. Nic bardziej mylnego. Ten, kto czytał „Ja, Ibra. Moja historia” wie, że osoba
Mino Raioli to postać w świecie piłkarskim na tyle nietuzinkowa, charyzmatyczna
i wyjątkowa, że słowa przez niego wypowiadane nieraz nie miały najmniejszego odzwierciedlenia
w rzeczywistości. Tak było chociażby w przypadku Szweda, którego Raiola przed późniejszym
wypożyczeniem do Milanu uznał za piłkarza, który na wypożyczenie absolutnie
nigdy nie pójdzie.
Myślę, że to misja niemożliwa do wykonania.
Barcelona jasno dała mi do zrozumienia, że nie chce go sprzedawać, Guardiola
także. Zainteresowanie Milanu, tak jak i wszystkich innych klubów, które chcą
Zlatana, to dla nas honor. Jesteśmy zadowoleni, że Berlusconi i Galliani wysoko
oceniają Ibrę, ale to niemożliwe by Zlatan grał dla Milan. Wykluczam także
wypożyczenie, bo to nie jest piłkarz, którego się wypożycza. Mogę kategorycznie
stwierdzić, że Ibrahimović nie opuści Barcelony. Jest przyzwyczajony do walki o
miejsce w składzie, więc nie będzie to dla niego żaden problem
Odejście Balotellego do Mediolanu, który w sercu
Mario zajmuje (podobno) szczególne miejsce to dla Premier League wielka strata.
Czy sportowa? Można polemizować. Kilkukrotnie mogliśmy być świadkami jego
najwyższego kunsztu piłkarskiego, jednak czy ktoś naprawdę o nich pamięta w obliczu
wybryków i incydentów, które raz po raz przewijały się w mediach na całym
świecie? A to spalona łazienka, tam z kolei nieudolna próba założenia narzutki
w trakcie przedmeczowej rozgrzewki, czy w końcu masa czerwonych kartek
spowodowana chwilowym odejściem od racjonalnego myślenia.
Nie mam najmniejszego zamiaru znęcać się psychicznie
nad czarnoskórym piłkarzem rodem z Palermo, gdyż uważam, że futbol piłkarskich
wariatów po prostu potrzebuje. Jego odejście do stolicy Lombardii wyjdzie mu
jednak na dobre nie tylko od strony piłkarskiej, ale również prywatnej. W
Manchesterze, jak wiemy z opowieści Carlosa Teveza:
Manchester jest nudny, nie wrócę tam nawet na
wakacje!
Natomiast Mediolan? Toż to istny raj na ziemi. Całonocne Bunga-Bunga w co
drugim nocnym klubie to wręcz zachęta dla 22-letniego napastnika, który jak
wiemy nie raz nie dwa w tego typu lokalach bywał.
Pobyt Balotellego na Etihad Stadium można potraktować jako dwu i pół letnią szkołę dla dzieci z problemami wychowawczymi z językiem angielskim i wychowaniem fizycznym na poziomie rozszerzonym. Niby czegoś się z języka „Synów Albionu” nauczył, niby w piłkę trochę pograł, wygrał nawet 3 puchary, ale czy tak naprawdę wyniósł coś z niej pożytecznego? Nie mówię o wiedzy z zakresu rzucania rzutkami do młodszych adeptów sztuki piłkarskiego rzemiosła z akademii Manchesteru City, czy wchodzenia w szarpaninę z własnym trenerem. Mam tu na myśli bardziej piłkarską dojrzałość, pokorę, szacunek dla rywala (i samego siebie), zapoznanie się z nowa kulturą, obyczajami.
Są piłkarze, którzy szansę jaką dostał Mario wzięliby z otwartymi ramionami
próbując ją wykorzystać najlepiej jak się tylko da. Drogocenne doświadczenie z
pobytu w jednym z najlepszych klubów Europy, z najlepszymi piłkarzami na
świecie to coś, co drugi raz może się już nie powtórzyć. Mario doskonale o tym
wie, jednak kompletnie się tym nie przejmuje. Robi swoje i bez względu na
wszystko idzie na przód nie patrząc w przeszłość. Można przypuszczać, że w tym momencie jest w drodze do Mediolanu, śmieje się pod nosem i powoli układa przemówienie na konferencję prasową z okazji swojego zaprezentowania w
nowym klubie. W języku włoskim rzecz jasna.
Milan to klub moich
marzeń. Od małego chciałem w nim grać i moje życzenie w końcu się spełniło. Już
nie mogę się doczekać, aż będę mógł założyć trykot Rossonerich. Jestem przeogromnie
szczęśliwy. Forza Milan!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz