Kiedy 21 października 2005 roku Rafał
Blechacz zostawał zwycięzcą XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im.
Fryderyka Chopina, a w Anglii, Australii i Chorwacji wykryto pierwsze przypadki ptasiej
grypy, świat obiegła premiera drugiej już odsłony kultowej serii Football
Manager. Tym razem pod lupę zostały wzięte, moim daniem, największe talenty,
oraz zawodnicy, obok których nie można było przejść obojętnie zważywszy na cenę
ich zakupu, Football Managera 2006 (zwany dalej FM06).
W porównaniu z poprzednim
zestawieniem w tym – nie tylko ze względu na sympatię – zagościło dwóch
Polaków. Pierwszym z nich jest powszechnie znany i lubiany ze swojej
(poza)boiskowej agresji, wychowanek Śląska Wrocław, a obecnie grający w Pogoni
Szczecin, Radosław Janukiewicz. 20-letni wówczas chłopak przykuł moją uwagę
nie tylko horrendalnie niską ceną (18 tys. €), ale również świetnymi warunkami
fizycznymi (191 cm wzrostu), dobrym refleksem, grą jeden na jeden oraz niezłą
jak na bramkarza szybkością. Radek był moim wyborem za każdym razem gdy
obejmowałem zespół i nigdy się na nim nie zawiodłem.
Drugim rodakiem w składzie, ustawiony jako
prawy obrońca, jest Jakub Błaszczykowski. Urodzony w Truskolasach były kapitan reprezentacji Polski, jeden z największych talentów
Football Managera 2006, po kilku rozegranych sezonach ilością „20” wśród
atrybutów urastał do miana gwiazdy światowego formatu. Mając na karku 25 lat
mógł pochwalić się najwyższym „statem” dryblingu, krycia, odbioru, agresji,
kreatywności, przewidywania, waleczności i szybkości. Jak na chłopaka, którego
początkowa wartość rynkowa wynosiła 1,3 mln €, plamą na honorze prawdziwego
managera było niezakontraktowanie go do swojego zespołu. Duet stoperów w mojej
formacji tworzy argentyńsko-włoski duet Ezequiel Garay i Alessandro Tuia. O ile
pierwszy zrobił karierę wartą uwagi, tak z kolei wychowanek Lazio Rzym już nie
do końca. W trakcie swojej przygody w klubie z Wiecznego Miasta, określany swego czasu jednym z większych talentów włoskiego
futbolu, na boiskach Serie A spędził raptem 12 minut, w ostatniej kolejce
sezonu 2008/2009 w przegranym 0-2 spotkaniu przeciwko Juventusowi Turyn. Obecnie
ma na koncie ponad 100 występów w 3-ligowych zespołach takich tuzów jak AC
Monza Brianza, US Salernitana 1919 i Foligno Calcio. W wirtualnym świecie 15-letni
Tuia był łakomym kąskiem nie tylko z powodu swojego juniorskiego kontraktu,
który przy chęci zakontraktowania ograniczał się wyłącznie do odszkodowania za
wyszkolenie wynoszące ~300 tys. €, ale również ze względu na wysokie PA
wynoszące -8. Po przeciwnym biegunie niż Włoch znajduje się obecnie
Argentyńczyk Garay. Wychowanek Newell's Old Boys, wicemistrz świata z 2014 roku
z reprezentacją Argentyny, były zawodnik takich klubów jak Real Madryt i
Benfica Lizbona, obecnie podpora obrony Zenita Sankt Petersburg, mimo większości
losowych atrybutów w grze został przeze ochrzczony najlepszym środkowym obrońcą
FM06. Cena promocyjna za 19-latka tj. ~50 tys. € w żaden sposób nie mogła odstraszać przed jego zakupem tym bardziej, jeśli
miało się do czynienia z graczem o wybitnych umiejętnościach wykonywania
stałych fragmentów gry i wręcz podręcznikowej grze głową pod obiema bramkami.
Ostatnim elementem w układance formacji obronnej jest Fabio da Silva.
Wychowanek Fluminense, jako 15-latek jawił nam się w grze jako godny następca
Roberto Carlosa. Świetne jak na tak młodego piłkarza dośrodkowania, odbiór,
przewidywanie, ustawienie się i współpraca nijak miały się ogólnego rozwoju
byłego piłkarza Manchesteru United, który z sezonu na sezon rósł niczym ciasto
drożdżowe. Ze względu na obowiązujące przepisy FIFA dopiero po trzech sezonach
(po ukończeniu 18 lat) mogliśmy ujrzeć młodszego z braci da Silva w naszym
zespole, jednak nie przeszkadzało to by już na początku gry zakontraktować go
za ~100 tys. €.
Było dwóch Polaków, to teraz pora
na pierwszego z Amerykanów. Nikolas Besagno – bo o nim mowa - w 2005 roku
został drugim najmłodszy zawodnikiem wybranym w drafcie MLS zaraz po Freddym
Adu. Po 16-letiego wówczas Nika zgłosił się Real Salt Lake upatrując w nim
nadzieję na lepsze jutro. Cechujący się w wirtualnym świecie bardzo dobrymi jak
na nastolatka atrybutami psychicznymi dawał podstawy by na poważnie traktować
go w kategorii „Wonder kid”, tym bardziej biorąc pod uwagę jego wysokie PA (-9).
Niestety i w jego przypadku brutalna rzeczywistość zweryfikowała dalszą karierę
zsyłając 26-latka do USL Premier Development League, czyli czwartego poziomu
rozgrywek ligowych w USA. Co ciekawe, Nikolas oprócz wciąż czynnego uprawiania
sportu pełni również rolę jednego z grających trenerów zespołu Washington
Crossfire.
Tercet ofensywnych pomocników zacznę od omówienia tego, którego mogliśmy podziwiać już w Championship Managerze 03/04 – Evandro Roncatto. Jeden z najlepszych piłkarzy wirtualnego świata piłkarskiego również i w tej części nie raz udowadniał, że piłkarz był z niego nieprzeciętny. Już na starcie gry może pochwalić się niesamowitą wręcz techniką (17), błyskotliwością, decyzjami, pracowitością i szybkością (16). Grzechem było odmówić sobie jego zakup tym bardziej mając w pamięci jego rekordy strzeleckie z poprzedniej części FM-a i CM-a. Dzisiaj próżno szukać błyskotliwego Brazylijczyka w topowym klubie z czołówki; wręcz przeciwnie – prawdziwy z niego „miłośnik” europejskiego badziewia. Gra w klubach pokroju Ermis Aradippou i Anorthosis Famagusta (oba z Cypru), PFC Beroe Stara Zagora (Bułgaria) i Niki Volos (Grecja) jest raczej przejawem braku odpowiednich umiejętności piłkarskich niż szczęścia. W każdym z wyżej wymienionych klubów urodzony w Sao Paulo pomocnik nie spędził dłużej niż dwa lata.
Tercet ofensywnych pomocników zacznę od omówienia tego, którego mogliśmy podziwiać już w Championship Managerze 03/04 – Evandro Roncatto. Jeden z najlepszych piłkarzy wirtualnego świata piłkarskiego również i w tej części nie raz udowadniał, że piłkarz był z niego nieprzeciętny. Już na starcie gry może pochwalić się niesamowitą wręcz techniką (17), błyskotliwością, decyzjami, pracowitością i szybkością (16). Grzechem było odmówić sobie jego zakup tym bardziej mając w pamięci jego rekordy strzeleckie z poprzedniej części FM-a i CM-a. Dzisiaj próżno szukać błyskotliwego Brazylijczyka w topowym klubie z czołówki; wręcz przeciwnie – prawdziwy z niego „miłośnik” europejskiego badziewia. Gra w klubach pokroju Ermis Aradippou i Anorthosis Famagusta (oba z Cypru), PFC Beroe Stara Zagora (Bułgaria) i Niki Volos (Grecja) jest raczej przejawem braku odpowiednich umiejętności piłkarskich niż szczęścia. W każdym z wyżej wymienionych klubów urodzony w Sao Paulo pomocnik nie spędził dłużej niż dwa lata.
Jeśli myśleliście, że kariera gorsza
niż ta Roncatto nie może mieć miejsca, za przykład takowej niech posłuży Wam Eberti
Marques de Toledo, znany jako Catatau/Cacatau/Katatau. W grze poznajemy go jako
19-latka grającego w tureckim Malyatasporze, do którego przeprowadził się z
rodzimego Guarani. Już na początku rozgrywek widzimy w nim ogromny potencjał, a
strzały z dystansu, technika, podania, gra z pierwszej piłki, błyskotliwość i szybkość
tylko to potwierdzają. Nie było potrzeba zbyt wielu milionów na jego
sprowadzenie, jednak czym prędzej trzeba było wyłożyć pieniądze na stół, gdyż za
każdym razem trafiła on do zespołu światowej klasy. Jak już zostało wspomniane na
początku, kariera 29-latka skończyła się szybciej niż na dobre się zaczęła. W
maju 2011 roku, po rozwiązaniu kontraktu z Nacional Esporte Clube Ltda (liga
południowo-wschodniego stanu Minas Gerais), do dzisiaj urodzony w Fernandopolis
nie może (bądź nie chce) znaleźć nowego pracodawcy. Za przykład jego
beznadziejnej „kariery” posłużą przygody (za każdym razem kilkumiesięczne) w zespołach
Paysandu (5 miesięcy), Santo Andre (4 miesiące), Brasiliense (4 miesiące), Yokohama
FC (7 miesięcy), Portuguesa (6 miesięcy), Mirassol Futebol Clube (5 miesięcy), Brasinha
(5 miesięcy), Marilia (miesiąc!), Monte Azul-SP (miesiąc!) i Nacional-MG (2
miesiące). Ogólnie rzecz biorąc: c**j, dupa i kamieni kupa.
Na deser gracz, którego miło
wspominam nie tylko z FM06, ale i z kolejnej części. Oleksandr Yakovenko – 19-latek
z belgijskiego Lierse SK, mogący grać niemal na każdej pozycji z przodu,
świetnie ułożona lewa noga, wybitnie wyszkolony technicznie, o bajecznym wręcz
dryblingu, stałych fragmentach gry i sercu do gry. Wart na początku gry 220
tys. € spędzał mi sen z powiem za każdym razem gdy wystukiwałem jego nazwisko w
bazie danych by jak najszybciej móc złożyć za niego ofertę. W przeciwieństwie do
swoich brazylijskich kolegów z linii pomocy 27-letni wychowanek FC
Lokomotyv-MSM-OMIKS Kyiv nie musiał co pół roku zmieniać pracodawcy, co jednak
nie zmienia jego obecnej sytuacji. Po ponad 10-letniej przygodzie w Belgii i
zwiedzeniu takich zespołów jak Genk, Anderlecht, Westerlo i Oud-Heverlee Leuven,
w lipcu 2013 roku po jednokrotnego reprezentanta Ukrainy zgłosiła się włoska
Fiorentina, w barwach której rozegrał raptem 6 spotkań (3 w Serie A, 3 w Lidze Europy). Po półrocznym wypożyczeniu do Malagi w sezonie
2013/2014 Oleksandr wrócił do Włoch. Niestety w tegorocznych rozgrywkach nie
było dane mu zagrać choćby minuty i wiele wskazuje na to, że jego dni w klubie
z Florencji są policzone.
Przyszła pora na zawodników, po
których niemal cały świat oczekiwał cudów. Wywiady, kompilacje na YouTubie pokazujące
ich nieprzeciętny talent, tysiące rozdanych autografów, bajeczna gra w
juniorskich zespołach narodowych i transfery do Europy w wieku odpowiednio 18 i
20 lat. Zawodnicy, którzy zamiast przygotowywać się do sobotnio-niedzielnej
kolejki Premier League bądź Primera Division kopią się po czole bóg wie gdzie na
drugim końcu świata. Freddy Adu i Kerlon – największe perełki w historii
Football Managera pokazują jak niewiele potrzeba by z "drugiego Pelego i Ronaldo" stać się przeciętniakami spotykanymi na co drugim orliku. Po Nikolasie Besagno
nie oczekiwano tak wiele jak po Freddym Adu, który od 2007 roku tj. od
transferu do Benfiki zaginął na dobre. Nawet rokroczne wypożyczenia do Monaco,
Belenenses, czy greckiego Arisu Saloniki, nie były w stanie wykrzesać tego, z
czego w FM-ie słynął urodzony w Ghanie napastnik: drybling, technika,
determinacja, szybkość i zwinność. 16-latek z D.C. United, mimo sporych żądań
finansowych był inwestycją na przyszłość, której nijak jest do obecnej kariery.
Wraz z początkiem roku jego kontrakt z serbską Jagodiną został rozwiązany, a 14
rozegranych minut w pucharowym spotkaniu z BSK Borca śmiało można nazwać
nieporozumieniem.
Nieporozumienie idealnie pasuje
również do przebiegu kariery Kerlona. Niegdyś wielka nadzieja brazylijskiego
futbolu mimo „gry” dla takich klubów jak Chievo, Ajax, czy Inter Mediolan do
dzisiaj nie znalazł swojej piłkarskiej przystani raz po raz zmieniając
pracodawcę. Po półtorarocznej przygodzie w 3-ligowym japońskim Fujieda MYFC od roku 26-latek
próbuje podbić ligę…Barbadosu. Jak na napastnika, którego w grze ze względu na
swoje atrybuty w żaden sposób nie szło pominąć, który po rozegraniu paru
sezonów mógł poszczycić się dryblingiem na poziomie „20”, techniką, szybkością
i błyskotliwością „16” i pracowitością „18”, nie jest i nie będzie to raczej
spełnienie piłkarskich marzeń. Z Kerlona, podobnie jak z Adu nic już nie będzie,
a nam pozostało tylko wspominać wszystko to co obaj zrobili dla naszych zespołów: bramki, asysty, trofea,
Złote Piłki.
A Wy, jakie talenty z Football
Managera 2006 pamiętacie i wspominacie najlepiej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz